Witaj u mnie

Kategoria: Moje Felietony (Page 1 of 2)

Gdzie się zaczyna i gdzie się kończy przyjaźń?

IMG_0243

Przyjaźń, jedno ze słów, co do którego najtrudniej chyba stworzyć jednolitą i uniwersalną definicję encyklopedyczną. Nawet Arystoteles uznając przyjaźń za jedną z cnót twierdził, że jest ona w odróżnieniu od cnót kardynalnych cnotą nienormatywną. Filozof twierdził też, że istnieje kilka rodzajów przyjaźni. Co już samo w sobie dopuszcza subiektywne podziały i definicje. Co powoduje tą trudność?

Myślę, że każdy może mieć na swój użytek swoją definicję przyjaźni. A tak naprawdę definicje przyjaciela, bo o przyjaciela tak naprawdę tu chodzi. I bez względu na tę definicję jedynym i ostatecznym sędzią będzie czas. To czas zweryfikuje nam wszystkich naszych przyjaciół. Czas dla przyjaźni jest tym, czym woda królewska dla złota. Czas dla przyjaźni jest tym, czym papierek lakmusowy dla kwasów i zasad. Czas jest próbą i czas wydaje certyfikat przyjaźni.

Gdzie się rodzi przyjaźń. Przyjaźń może zrodzić się wszędzie, gdzie poznają się ludzie. Może to być rodzinne podwórko lub ulica. Może to być przedszkole lub szkolna ławka. Może to być piaskownica lub budka z piwem. Kiedyś, gdy panował powszechny obowiązek służby wojskowej, bardzo często przyjaźń rodziła się w wojsku. Dobrym miejscem do zawiązywania przyjaźni są studia, ale też sąsiedzki płot. Najcenniejsze przyjaźnie rodzą się po prostu w trudnych czasach. Gdy jest ciężko i źle. Wspólne cierpienie łączy. Wspólna niedola zbliża.

A gdzie przyjaźń kończy się. Często przyjaźń nie wytrzymuje odległości. Często przyjaźń przegrywa z nowymi znajomościami. Nie do przyjęcia dla przyjaźni jest zdrada albo nawet tylko asekuracja. Taka próba przyjaźni, kiedy trzeba pomóc swoim kosztem, kiedy nie ma już zabawy, jest tylko twarda rzeczywistość. O jeszcze jedno. Bardzo niebezpieczna dla przyjaźni jest arytmetyka. A tak naprawdę prawo wielkich liczb. Przyjaźń często nie wytrzymuje dysproporcji. Gdy jeden człowiek ma więcej niż drugi. To boli. No bo jak tu być przyjacielem kogoś, kto ma lepszy samochód i jeździ na lepsze wczasy. Zazdrość i zawiść to zabójcy przyjaźni. Wtedy już nawet czas nie jest potrzebny. Zazdrość i zawiść zrobią swoje bardzo szybko.

Tak więc na końcu życia okazuje się, ilu tych przyjaciół nam naprawdę zostało. Dobrze, jeśli ktokolwiek został. Słabsza pamięć jest wtedy przydatna. Słabsza pamięć łagodzi ból jak morfina. Łatwiej mają pokolenia okaleczone wojną. Bo jak czyjś przyjaciel zginął w młodości to został przyjacielem w pamięci już na zawsze, do śmierci.

mg

Świat według definicji ludowych

IMG_0243

Mądrości ludowe czyli przysłowia bardzo trafnie opisują otaczającą nas rzeczywistość i mechanizmy świata. Nie starzeją się. Powiedzenie „punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia” odzwierciedla i wyjaśnia słowa i zachowania tak polityków jak i zwykłych ludzi.

Mimo powszechnej globalizacji człowiek nadal żyje i czuje lokalnie. To najbliższe otoczenie ma na niego bezpośredni wpływ i to najbliższe otoczenie rozpala jego uczucia. I znowu definicja ludowa: „bliższa koszula ciału.” Media codziennie donoszą wiadomości z całego świata, ale ich odbiór jest płaski jak ekran telewizora, na którym je oglądamy. Powódź w Indiach nie boli tak jak zalanie naszego ogródka. Śnieżyca w Chicago nie utrudnia życia tak jak zaspa na naszym podjeździe. Tornado w Miami mniejsze przynosi nam szkody niż wichura łamiąca gałęzie za naszym oknem.

Idąc dalej. Gdy Rosja wysyłała wojska na Krym, mało który polityk europejski przerywał zimowe ferie w Alpach. Gdy rakiety spadały na Izrael, kibice tańczyli na ulicach Rio, bo właśnie wygrała ich drużyna na Mundialu. Nikt nie przerywał wakacji nad morzem z powodu zestrzelenia samolotu pasażerskiego nad Ukrainą. A gdy dzieci ginęły od bomb na ulicach Warszawy, we wrześniu 1939 inne dzieci w Londynie czy Paryżu wracały właśnie szczęśliwe z wakacji do domów.

Morał: Nie liczmy na to, że duński farmer w czasie kryzysu podzieli się chlebem z dziećmi polskiego chłopa z Bieszczad. Nie liczmy na to, że biznes i kapitał światowy myśli tylko o naszym dobrobycie. A Niemcy nie będą ginąć za wolną Ukrainę tak jak w 1939 Francuzi nie chcieli ginąć za polski Gdańsk.

mg

Smoki i inne strachy

IMG_0243

Smoka nikt nie widział, ale każdy wie jak smok wygląda. Każde dziecko potrafi go opisać i narysować. Każdy ma swój obraz smoka. To samo dotyczy wielu innych zdefiniowanych, choć niewidzianych zjawisk. Ufoludki są zielone. Czarownice latają na miotłach, a Piłsudski uciekł w czasie Bitwy Warszawskiej… Podobno strach ma wielkie oczy, chociaż nie jest widzialny. Każdy ma swój własny strach. Każdy boi się czegoś innego, a jeśli nawet tego samego, to i tak jest to inne. Strach jest zawsze gdzieś dalej. Albo za lasem, albo w mroku. Albo za rogiem. Strach jest jutro lub za moment. Ale nie teraz…

Jeśli boimy się bólu, to boimy się go, zanim przyjdzie. Jak przyjdzie, nie ma się już czego bać. Można go albo znieść, albo nie. Można na przykład stracić przytomność z bólu. Jeśli boimy się śmierci swojej lub osoby bliskiej, to boimy się jej, zanim przyjdzie. Jak przyjdzie, nie ma się już czego bać. Można ją znieść albo nie. Strach nie ma już znaczenia. Czyli strach jest zawsze przed. Gdy dojdziemy do miejsca, którego baliśmy się, to albo widzimy, że nic tam nie ma, albo doznajemy tego, czego tak bardzo się baliśmy i czas płynie dalej. Świat wcale się nie skończył. Jeżeli strach jest w ciemności, to trzeba zapalić światło. Jeżeli strach jest za rogiem, to trzeba za ten róg pójść. Jeżeli boimy się straty, to trzeba albo się zabezpieczyć, albo przeżyć tę stratę i żyć dalej już bez strachu.

Strach jest chyba najgorszym uczuciem. Z każdym problemem materialnym można sobie poradzić. Można go pokonać lub zostawić i żyć dalej. Strach trzeba pokonać w sobie i chyba dlatego jest to takie trudne. Dopóki strach jest w nas, pozostaje częścią nas. I dlatego walka z nim jest taka trudna. Dlatego nie należy się bać niczego. Trzeba tylko świadomie omijać strachy. Zostawiać je za sobą. Świadomie wybierać drogę bez strachów. Świadomy wybór ustawia relację przyczyna-skutek. Człowiek myślący jest w stanie przewidywać. To w życiu doczesnym…   Wiara też jednoznacznie mówi, co jest dobre, a co złe. A skoro tak, to też nie ma się czego obawiać. Wszystko jest jasne. Nie bójmy się smoków.

mg

Życie w kwasie

IMG_0243

Niemiec Gisbert Stach w 2006 roku na wystawie w Legnicy przedstawił film pt. „Transformacja”. Do kwasu azotowego włożył wysadzany granatami krzyż i zarejestrował kamerą wideo jego rozpad. Na filmie można zobaczyć powolną destrukcję misternego dzieła sztuki. Bez jakiegokolwiek dźwięku, bez słowa komentarza.
Tak jak kwas azotowy na filmie działa na krzyż, tak współczesny świat wydaje się działać na człowieka, kulturę czy też wiarę. Kultura przez wieki tworzona i kształtowana, dziś jest spłycana i niszczona, zapominana. Sam człowiek wydaje się poddawać siebie i swój świat destrukcji. Zapomina o Kulturze przez wielkie K, którą sam przecież stworzył.

Współczesny człowiek nie potrafi już nawet przekazać własnej historii dzieciom. A gdzie zapodziały się zasady kształtowane przez pokolenia, co z nich pozostało? Gdzie myśl humanistyczna, gdzie wychowanie klasycystyczne, gdzie w końcu dążenie do ideału oparte na pracy? Dziś ważniejszym od złota i diamentów wydaje się być kolorowe szkiełko pokryte emalią. Dziś droga do celu wskazywana jest na skróty. Nie ceni się już pracowitości i uczciwości. Jeżeli nie da się zdobyć milionów w krótkim czasie i bez większego wysiłku, to lepiej przesiedzieć życie z pilotem do telewizora w ręku. Lepiej narzekać i krytykować innych.
To niemożliwe, żeby ludzkość nagle ogłupiała i postanowiła sama się unicestwić czy to bombą atomową, czy też zapominając o swym boskim podobieństwie (człowieczeństwie). To wszystko wina powietrza, w którym przyszło współczesnym ludziom żyć (kwasowego powietrza). Niemożliwe, żeby człowiek był winny takiemu stanowi rzeczy, winne jest kwasowe powietrze.

Pamiętam, jak na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku klej super glue był sprowadzany z zagranicy. Kleił idealnie, żyletką trzeba było rozcinać palce, gdy niechcący dotknęło się kleju. Potem klej zaczęto mieszać nad Wisłą i cóż się okazało? Nie tylko palce przestały się kleić, ale i łączone elementy za długo nie trzymały się razem. Przecież to nie wina ludzi, to wina powietrza.

Jak widać we współczesnym świecie wszystko, traci na wartości, i klej, i kultura. Wychowanie i marka. Życie ludzkie i słowo człowieka. Kiedyś człowiek miał prawo do życia i modlił się o godną śmierć. Dziś wmawia się człowiekowi, że powinien mieć prawo do śmierci. Człowiek stawia się na równi z Bogiem. Chyba mu to kwasowe powietrze zaszkodziło.

Wieża Babel

IMG_0243

Wieża Babel to biblijny symbol przekraczania zakazanych granic. To próba dotarcia człowieka do obszarów zarezerwowanych dla samego Boga. To symbol ludzkiej buty i zuchwałości pokaranej pomieszaniem języków.

Ale żeby ludzie nie rozumieli się, wcale nie muszą mówić różnymi językami. Nie muszą pochodzić z różnych stron świata. Wystarczy przekonanie o własnej nieomylności i zaślepienie. Wystarczy brak szacunku dla drugiego człowieka i pycha. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Przykłady mamy wokół na co dzień. Ludzie nie rozumieją się w rodzinach, w szkole, w pracy. Brat nie rozumie brata. Lekarz nie rozumie pacjenta, uczeń nie rozumie nauczyciela. A rodzice i dzieci to niejednokrotnie już nie tylko inne pokolenia, ale całkiem inne światy.

Niezrozumienie prowadzi do agresji lub milczenia. Milczenie oddala. Agresja dzieli. W każdym przypadku bardzo źle. To wszystko niejednokrotnie dzieje się mimo woli. Jednak i tak się dzieje.

Najgorszym przykładem wieży Babel jest polityka. Tu niezrozumienie bywa zaplanowane. Tu udawanie niezrozumienia ma swój cel. Wszelkie chwyty są dozwolone, aby tylko wykazać wyższość nad przeciwnikiem politycznym. Politycy wydają się nie rozumieć podstawowych prawd i zasad. Nie istnieje dla nich sprawiedliwość i umiar. Nie wiedzą co to przyzwoitość i dobry smak. Życie i cierpienie ma znaczenie, o ile da się je wykorzystać w grze. Człowiek tutaj wcale nie brzmi dumnie. Czasem trudno zrozumieć o co chodzi. A przecież wiadomo o co chodzi, gdy nie wiadomo o co chodzi…

W Biblii niezrozumienie było karą. A kara to skutek, nie przyczyna. Co więc jest przyczyną tego pomieszania. Przyczyną może być przekraczanie granic i brak naturalnych zasad. Zapominamy o wartości życia, a tym samym o wartości człowieka. Zapominamy o szacunku dla świata, ziemi i chleba. Szacunku dla pracy i uczciwości. Znaczenie ma tylko nasza godność. Liczy się tylko nasze życie. Tu i teraz. My, dla nas, o nas, z nami… Inni to oni, a oni to nic.

A przecież wcale nie trzeba sięgać aż do Biblii. Wystarczy przypomnieć nieodległą historię naszego kraju. Historię naszych rodzin. Historię życia naszych bliskich. Widać tam co jest ważne, a co ułudne. Widać co trwałe, a co jest tylko mirażem. Zrozumieć drugiego człowieka to sztuka. Być zrozumianym, bezcenne.

mg

„Wołyń” – film jak cebula

IMG_0243

„Wołyń”, film Wojtka Smarzowskiego. O czym jest ? Przede wszystkim  o pogromach na Wołyniu w latach 1943-1944. I jest to oczywiste, i widoczne. Na ekranie krew leje się strumieniami, a poszarpane i zbeszczeszczone ciała nie pozwalają o tym zapomnieć.

Jednak ten obraz składa sie z warstw. Gdy zdejmiemy tę pierwszą , oczywistą warstwę to film jest o życiu, o życiu na polskich kresach. Mozaika kultur i narodowości. Mieszanina języków.  Sąsiedztwo religii. Codzienne życie w dobrych i złych czasach. Gdy zdejmiemy następną warstwę to film jest o miłości, trudnej miłości Polki do Ukraińca. W tej miłości jest wszystko z czym miłość łączyć się może. Jest radość poznania i szczęście spełnienia. Jest gorycz rozstania i rozpacz utraty. I życie, i śmierć. Gdy jednak i tę warstwę zdejmiemy to film jest o śmierci. Smierć wypełza z ekranu przez cały czas. Na początku czai się w słowach i niedopowiedzeniach. Potem wraz z nadejściem wojny staje się codziennością, by w scenach kulminacyjnych wykwitnąć bestialstwem i zwyrodnieniem, barbarzyństwem i  sadyzmem. Ale na mnie największe wrażenie wywarła scena ostatnia, scena śmierci głównej bohaterki. Nie było w niej krwi i bestialstwa, nie potrzebne były do jej zrealizowania wyszukane efekty specjalne. Na mnie zrobiła wrażenie największe. Śmierć zazwyczaj kojarzy się z cierpieniem, utratą, odejściem na zawsze. Z tej sceny śmierci bije ogromna ulga. Przez tę ulgę ta śmierć jest dla mnie bardziej wyraźna niż wszystkie śmierci w tym filmie razem wzięte i każda z osobna. Jakież ta dziewczyna przeżyła piekło skoro śmierć przyniosła taką ulgę. Nie do opisania i nie do nakręcenia inaczej. Przecież nie była to śmierć zmęczonego chorobą starca tylko śmierć młodej matki i jej małego dziecka.

Ten film jest jak obieranie cebuli. Łzy płyną po policzkach, a po każdej następnej warstwie jest ich więcej i są inne, choć jednakowo gorzkie.

mg

 

Potomkowie Judasza ciąg dalszy

IMG_0243

Diamenty i złoto cenione są od wieków. Ludzie dla nich potrafią zrobić wiele. Dla nich potrafią złamać wszelkie zasady. Potrafią ukraść. Potrafią zdradzić. Potrafią zabić. Co w nich jest takiego, że są tak pożądane i cenione. Co decyduje o ich wartości. Mimo, że niewątpliwie posiadają wartości estetyczne, to nie one jednak są najważniejsze. Ważna jest czystość i barwa diamentów. Ważna jest jakość szlifu. Ale najważniejszą cechą diamentów jest ich twardość, czyli trwałość. Niezwykle trudno jest zniszczyć diament.

Kupując diamenty, płacimy za to, że są odporne na warunki panujące w otoczeniu i przede wszystkim, że są odporne na czas. Diament nie straci swych cech nawet za tysiąc lat. Nie zardzewieje, nie zgnije i nie spleśnieje. Nie popęka i nie rozpuści się. Nie zwiędnie. Diament zawsze będzie diamentem. Znaczy ludzie cenią sobie stałość.

Bo to prawda, ludzie cenią sobie wszelką stałość. Stałość w uczuciach, czyli wierność. Dotrzymywanie obietnic, czyli stałość danego słowa. Stałość w przyjaźni, stałość w poglądach, stałość zasad postępowania. Stałość to stabilność, a stabilność to poczucie bezpieczeństwa.
Stałość to także uczciwość. Takich stałych, czyli diamentowych ludzi staramy się wybierać na swoich przyjaciół i partnerów działania. Mamy szczęście, jeśli uda nam się takimi diamentami w życiu otoczyć. Życie wtedy ma sens, a problemy zawsze są do przezwyciężenia.

Gorzej, jeżeli mieniący się naszymi przyjaciółmi są niestali i potrafią zdradzać za przysłowiowe srebrniki czy też z zasady, bo taki mają charakter. Łamią dane słowo. Kłamią i knują. Zamiast budować, niszczą. Zamiast wzmacniać, osłabiają. To nie szlachetny diament, tylko pospolite łajno. A łajno śmierdzi i brudzi buty. Życzę wszystkim jak najwięcej diamentów i jak najmniej, a najlepiej w ogóle, łajna.

mg

Beczka była za mała

IMG_0243

Beczkę soli trzeba zjeść, żeby poznać drugiego człowieka. Tak mówi mądrość ludowa. Nie oznacza to jednak, że przesolone potrawy rozjaśniają nasz umysł. Sól nie wyostrza naszej przenikliwości. Nie o ilość zjedzonej soli przecież tu chodzi, ale o czas potrzebny na zużycie tej popularnej przyprawy. To czas, wspólne przeżycia i doświadczenia powodują poznawanie drugiego człowieka. To wspólne życie daje nam przekonanie o tym, że znamy już drugiego człowieka.

Prawdę pokazują nam sytuacje ekstremalne. To w sytuacjach trudnych człowiek pokazuje prawdziwe oblicze. Przerażenie, strach, ból powodują inne zachowania niż oczekiwane w wyniku doświadczeń. Człowiek przerażony zachowuje się jak ranne zwierzę. Tratuje w szale wszystko i wszystkich dookoła. Nie myśli racjonalnie. Nie pamięta i nie rozróżnia dobra i zła. Trzeba mu pomóc.

Innym powodem przemiany człowieka jest przekraczanie granic. Każdy człowiek ma pewne niezależne od samego siebie ograniczenia. I właśnie przekraczanie tych nieprzekraczalnych granic łamie kręgosłupy i charaktery. Zabija w człowieku miłość, przyjaźń i lojalność, a budzi nowe uczucia. Budzi zawiść, zdradę i gniew. Człowiek zdradza w gniewie, więc granicą dla niego są uczucia własne. Człowiek zdradza ze strachu, więc granicą dla niego jest ból. Człowiek zdradza za pieniądze, więc granicą dla niego może być liczba zer na koncie. Każdy ma swoje indywidualne ograniczenia racjonalnego myślenia.

Zdradzić może tylko przyjaciel i tylko taka zdrada boli. Ale przyjaźń jest uczuciem własnym. Przyjaźń nie powstaje z powodu czyjejś deklaracji, ale jest naszym wewnętrznym przekonaniem. To my sami definiujemy naszych własnych przyjaciół. I jeżeli ten drugi człowiek nas zdradza, to oznacza, że to my popełniliśmy błąd. To oznacza, że on tak naprawdę naszym przyjacielem nigdy nie był. Za wcześnie zaufaliśmy w przyjaźń. Za mało soli zjedliśmy. Po prostu beczka była za mała.

mg

Na Wschodzie bez zmian

IMG_0243Image 29.05.2016 at 11.35

Polska i Rosja. Zachód i Wschód. Niełatwe sąsiedztwo. Od wieków więcej nas dzieli niż łączy. Łączy nas słowiańskie pochodzenie. Dzieli nas prawie wszystko inne. Nawet wspólna granica nie łączy, lecz dzieli. Dzieli nas wspólna niełatwa historia, pełna tragedii i krzywd. Dzieli nas nasze pragnienie niepodległości i ich mocarstwowa polityka. Dzielą nas rozbiory, powstania i wojny. Dzieli nas Katyń i Smoleńsk. Dzieli nas kultura.
Nie sposób tak samo interpretować faktów w Moskwie i w Warszawie. Nie sposób porozumieć się na zasadach partnerstwa. Pomimo podobnych języków, co innego znaczy prawda po polsku, co innego znaczy prawda po rosyjsku. W przeszłości nie mogliśmy się dogadać, bo my byliśmy silni, a oni słabi i zakompleksieni. Dzisiaj nie możemy się dogadać, bo to oni są silni, a my słabi i chyba zakompleksieni. Od ponad dwustu lat ich postrzeganie Polski można sprowadzić do ironicznego stwierdzenia kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. To określenie Polski tak zakorzeniło się w głowach polityków rosyjskich, że nie sposób będzie dojść do porozumienia. Dla Rosjan jesteśmy ich strefą wpływów i koniec. Nie mogą zrozumieć, że Polaczki chcą sami decydować o swoim losie, a już całkiem nie do pojęcia jest, że mogą nie zgadzać się ze zdaniem Kremla.

Przed rozbiorami, w czasie rozbiorów, w czasie PRL-u, czy dzisiaj. Zawsze istniały i istnieją w Polsce opcje polityczne wiążące swoje postrzeganie świata w ścisłej współpracy z Moskwą. Trudno niejednokrotnie jednoznacznie stwierdzić na ile takie właśnie kreowanie polityki wynika z naiwności, a na ile ze złej woli. Zawsze znajdą się Polacy, którzy postrzegają świat z kolan. Ciągle też, pomimo licznych rozczarowań, pojawiają się w Polsce ośrodki polityczne wierzące w poprawę stosunków polsko-rosyjskich. Te stosunki mogą się poprawić pod warunkiem, że Polacy będą ślepi, głusi i niemi. W słownictwie Kremla słowo partnerstwo znaczy nie do końca to samo co w innych częściach świata. Na Wschodzie bez zmian.

mg

Zamek w drzwiach

IMG_0243

Każde państwo, a więc i Polska, posiada system prawny. System prawny jest jednym z atrybutów państwowości. Bez prawa nie ma państwa. Na świecie mamy wiele różnorodnych systemów prawnych. W kraju mamy wiele tzw. szkół prawniczych. Cechują się one różnym podejściem do winy i kary, ale poza wszystkim również podejściem do samego prawa. Prawo można zapisywać w niezliczonych tomach ksiąg (ustaw, kodeksów itd.). Ale wiemy też z historii, że prawo można zapisać w dziesięciu przykazaniach (Mojżesz) lub nawet w jednym zdaniu: oko za oko, ząb za ząb (kodeks Hammurabiego).
Nie jestem prawnikiem, ale jako obywatel także mam prawo mieć oprócz wiedzy swoją własną wizję prawa. Posłużę się metaforą, która kiedyś przyszła mi do głowy. Prawo powinno być jak zamek w drzwiach.

Zamek w drzwiach, wreszcie same drzwi z jednej strony mogą chronić coś lub kogoś. Zamki w drzwiach do mieszkania chronią domowników i ich dobytek przed złodziejem. Zamek w sejfie chroni kosztowności lub pieniądze. Itp. itd. Z drugiej strony zamek w drzwiach może utrudniać komuś wyjście. Weźmy na ten przykład zamek w drzwiach więzienia czy celi więziennej. I na tym to powinno polegać. Prawo jak dobry zamek powinno chronić i zabezpieczać, a jednocześnie ograniczać. Uprawnionych chronić, nieuprawnionych ograniczać. Nigdy na odwrót. Obywatel, podatnik, powinien móc korzystać z prawa tak jak właściciel mieszkania z jego drzwi. Zamykać i otwierać według potrzeb, choć oczywiście w granicach przepisów. Zamek, o przepraszam, prawo powinno być tak skonstruowane, aby samo w sobie stanowiło zabezpieczenie dla obywatela, a utrudnienie dla złoczyńcy. Nie na odwrót. I prawo, i zamek powinny posiadać prostą i sztywną konstrukcję bez luk i obejść. Bez wyłączeń i ograniczeń. Zamek jest dobry, gdy spełnia swoją funkcję, gdy jest skuteczny. W przeciwnym wypadku zamek jest zły. To samo powinno dać się powiedzieć o prawie. Kropka.

mg

« Older posts

© 2025 Mariusz Gazda

Theme by Anders NorenUp ↑