Witaj u mnie

Miesiąc: lipiec 2016

Potomkowie Judasza ciąg dalszy

IMG_0243

Diamenty i złoto cenione są od wieków. Ludzie dla nich potrafią zrobić wiele. Dla nich potrafią złamać wszelkie zasady. Potrafią ukraść. Potrafią zdradzić. Potrafią zabić. Co w nich jest takiego, że są tak pożądane i cenione. Co decyduje o ich wartości. Mimo, że niewątpliwie posiadają wartości estetyczne, to nie one jednak są najważniejsze. Ważna jest czystość i barwa diamentów. Ważna jest jakość szlifu. Ale najważniejszą cechą diamentów jest ich twardość, czyli trwałość. Niezwykle trudno jest zniszczyć diament.

Kupując diamenty, płacimy za to, że są odporne na warunki panujące w otoczeniu i przede wszystkim, że są odporne na czas. Diament nie straci swych cech nawet za tysiąc lat. Nie zardzewieje, nie zgnije i nie spleśnieje. Nie popęka i nie rozpuści się. Nie zwiędnie. Diament zawsze będzie diamentem. Znaczy ludzie cenią sobie stałość.

Bo to prawda, ludzie cenią sobie wszelką stałość. Stałość w uczuciach, czyli wierność. Dotrzymywanie obietnic, czyli stałość danego słowa. Stałość w przyjaźni, stałość w poglądach, stałość zasad postępowania. Stałość to stabilność, a stabilność to poczucie bezpieczeństwa.
Stałość to także uczciwość. Takich stałych, czyli diamentowych ludzi staramy się wybierać na swoich przyjaciół i partnerów działania. Mamy szczęście, jeśli uda nam się takimi diamentami w życiu otoczyć. Życie wtedy ma sens, a problemy zawsze są do przezwyciężenia.

Gorzej, jeżeli mieniący się naszymi przyjaciółmi są niestali i potrafią zdradzać za przysłowiowe srebrniki czy też z zasady, bo taki mają charakter. Łamią dane słowo. Kłamią i knują. Zamiast budować, niszczą. Zamiast wzmacniać, osłabiają. To nie szlachetny diament, tylko pospolite łajno. A łajno śmierdzi i brudzi buty. Życzę wszystkim jak najwięcej diamentów i jak najmniej, a najlepiej w ogóle, łajna.

mg

Czy pamiętasz, Panie Boże,
Nad Wołyniem łunę krwawą
I ten krzyk z płonącej chaty
Mordowanych przez sąsiadów?
Chyba byłeś w tamtej porze
Gdzieś po innej stronie świata,
Bo byś pewnie się zasmucił i przystaną,ł i zapłakał…

Czy słyszałeś modłę, Panie,
Oczy ojca czy pamiętasz,
Gdy hańbili córkę jego
Banderowcy jak zwierzęta…
On na drzwiach ukrzyżowany
Błagał „Zmiłuj się nad nami!”
Zlitowali się oprawcy,
Skłuli oczy bagnetami…

Czy widziałeś, Ojcze Święty,
Patrząc z góry przez firmament,
Dzieci śliczne jak aniołki,
Na sztachety powbijane…
Kto je teraz poprowadzi
Na spotkanie z Tobą Boże?
One przecież takie małe,
Zbłądzą same w tych przestworzach…

Czy spamiętasz, Panie Świata,
Męczenników, tych z Wołynia,
Umierali z myślą o Tej,
która nigdy nie zaginie.
Polska o nich zapomniała,
rozpłynęła się w oddali,
Czasem drżąca ręka starca
świeczkę jeszcze tu zapali.
Porastają chwastem zgliszcza,
groby toną w bujnej trawie,
Jutro już nie będzie komu
świeczki za Nich tu postawić.

© 2025 Mariusz Gazda

Theme by Anders NorenUp ↑